Woodstock 2010

Alexzandra

A ktoś z forumowiczów wybiera sie może na tegoroczny Woodstock? Wiem, że trochę piszę nie w temacie, ale myślę że warto byłoby poruszyć ten temat:)

sanostol

ja a i owszem

Paulina.

ja także

nordi

plaga złodziejstwa (zajebano kumplowi plecak z namiotu

spowodowała, że w tym roku bojkotuje ostro, z resztą, skład kapel wydaje mi się być średni, co prawda jest dużo małoznanego rege, ale nie każdy taki klimat lubi Wink

ale pojechał bym choćby tylko na A. Krzysztoń i Wolną Grupę Bukowinę, grejt <3

Alexzandra

A właśnie, wybieracie się na caly festiwal czy tylko na jakiś tam konkretny dzień?

Paulina.

jak już jechać to na cały

sanostol

głupie pytanie Very Happy

Alexzandra

Ahahaha:) przepraszam bardzo...ja tutaj kultualnie podkręcam temat, a Ty mnie zniechęcasz:)

Dusky

mgła

Moim skromnym zdaniem tegoroczny Woodstock był bardzo udany pod kątem muzycznym.

CZWARTEK
Zazuzi (u Krishny) - pełen pozytyw, ciekawa kapela reggae, na którą na pewno warto zwrócić uwagę w przyszłości. Plusik za całkiem niezłe teksty.

PIĄTEK
Łąki Łan (duża scena) - niesamowite show, stroje, kwiaty z bibuły, platforma z "ludźmi z łąki" plus niezła muzyka (najwięcej funky ale i coś w stylu techno nawet było) - ciekawe czy mają szansę na Złotego Bączka dużej sceny, myślę, że zasługują
Papa Roach (duża scena) - znałam aż jeden kawałek przed koncertem :mrgreen: ale i tak zrobili na mnie bardzo dobre wrażenie. Nawet pomimo nieprzepadania za wokalistami z tatuażami po szyję i o mimice pt. "pilnie muszę do toalety"
Nigel Kennedy (duża scena) - niezły początek i niezły koniec (Jimi!), szerokie instrumentarium plus fantastyczna konferansjerka Nigela po polsku ("a teraz elegancja francja!", "dupa smoka") ale ten konert był za smętny zwłaszcza w środku, brakowało czadu
Lao Che (duża scena) - była energia, dobre brzmienie i super zabawa jak zawsze, ale za mało przekrojowy był dla mnie ten koncert (rozumiem promowanie najnowszej płyty, ale bez przesady)

SOBOTA
Enej (duża scena) - fantastyczny koncert, energia, entuzjazm publiczności, zagranie "Kortowiady" - rewelacja!
Dreadnoughts (scena folkowa) - jak dla mnie bezapelacyjny Złoty Bączek sceny folkowej. Zagrali tylko 30 czy 40 minut zamiast godziny (to ze względu na poślizg), ale chłopaki z Kanady po prostu wyrywali ludziom ogień z butów. Niesamowite granie - "emo music would die (...) polka never die!", konferansjerka m.in. o pięknych dziewczętach z Polski i o "beautiful vodka", perkusista płynacy na ludziach ...i jego bęben też, pogujący chłopak ze skrzypcami i koszulka wokalisty z "Matoły bez szkoły" na klacie (od pewnego zaprzyjaźnionego zespołu). Ludzie szaleli naprawdę na tym występie. Jak zespół zasugerował skorzystanie ze sklepiku ("give us money!") to sporo osób pobiegło po koszulki i płyty, w sumie zaczynam żałować, ze nie zainteresowałam się jakąś płytką.
Awariat Nato (scena folkowa) - niesamowita publiczność (młyny, ściany śmierci, udawanie łodzi, flagi etc), co do muzyki to było nieźle, choć nie do końca podeszła mi barwa głosu wokalisty i akordeon nasuwał nieodparte (choć może nieuzasadnione?) skojarzenie z Zabili Mi Żółwia
BezJahzgh (u Krishny) - rewelacyjny koncert, jeszcze lepszy niż bardzo dobry rok temu. Podziwiam ekipę z Trzcianki, ze zagrała tak dobrze mimo naprawdę pechowego początku (problem z przeszkadzajkami , sklejanie naciągów od perkusji taśmą etc). Świetne ułożenie setlisty ("Kanonada" na początek!"). Usłyszałam w końcu prawie cały (a może absolutnie cały?) repertuar na żywo i w końcu mam płytę (genialnie wydaną!), którą muszę przesłuchać, jak tylko będę miała czas, bo na razie nie mam

NIEDZIELA
Jumanji (u Krishny) - największe odkrycie typu zespół którego nie znałam wcześniej (jedynie kojarzyłam z nazwy). Dobre reggae z elementami rocka, niesamowicie mądre teksty, bardzo młode chłopaki na scenie (najmłodszy 1 klasa liceum! a najstarszy dwadzieściaparę lat), podobno mają jeszcze skrzypaczkę w składzie, ale nie mogła być na Wood. Chłopaki zbierają kasę na płytę więc całkiem sporo osób (w tym ja) zakupiło "zestaw wsparcia" pt. epka/demo z 5 utworami plus przypinka
WolfGang (u Krishny) - miało byc reggae i ska. Instrumentaliści dali radę, ale wokal dziewczyny dla mnie był nie do przyjęcia i w połowie koncertu dałam sobie spokój. Ciekawe, czy zrobił ktoś zdjęcie tej dziewczynie, bo megakrótka czarna sukienka z czachą z cekinów była conajmniej zaskakująca
Jelonek (duża scena) - nie widziałam całego występu, bo trzeba było wyruszyc do domu, ale to widziałam było super - brzmienie jak zwykle bomba, Michał Jelonek znów z charyzmą i niezłymi zapowiedziami, baloniki w kształcie jelonków etc. Podejrzewam, ze końcówka, której nie słyszałam, też była niczego sobie :mrgreen:

Lista koncertów, których nie zobaczyłam, a żałuję (głównie przez brak czasu i nakładanie się wydarzeń, ale i czasem przez zmęczenie): Kochankowie Gwiezdnych Przestrzeni, Zielone Żabki, L.U.C., Maleo Reggae Rockers, Beltaine, Skanabis, Wolna Grupa Bukowina

PS.
Podziękowania dla Non-Bon-Ton i Skolmona za wspólnie spędzone chwile (a dla tego ostatniego dodatkowe specjalne uznanie za wykazanie odwagi w obliczu próby w niedzielę ok. 15.00-16.00 Razz

)